Razem z moim bratem pojechaliśmy do domu. Rodzice
na przywitanie mocno mnie wyściskali. Mój psiak od
razu zaczął chodzić dookoła mnie machając ogonkiem i
wesoło podszczekując. Pogłaskałam go i od razu poszłam na górę tłumacząć się tym, że jestem bardzo zmęczona. Brat położył mi walizki koło łóżka po czym wyszedł zamykając drzwi. Poszłam pod szybki prysznic, a potem położyłam się spać.
- Koniec. Muszę zacząć nowe życie, z nowymi ludźmi - powiedziałam stanowczo do siebie, po czym ziewając i wtulając sie w poduszkę - zasnęłam.
Kolejnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi. Myślałam, że ktoś z mojej rodzinki otworzy, lecz tak nie było. Dzwięk powtórzył się kilkakrotnie, po czym szybko wstałam z łóżka. Zchodząc na dół wołałam :
- Już idę... No idę.
Podeszłam do drzwi, przekręciłam klucz i nacisnęłam klamę ciągnąć je do siebie. Ujrzałam tam Danielle i Eleanor. Miałam wrażenie, że przyjechały, po to, aby mnie pobić, albo Bóg wie co jeszcze. Gdy je zobaczyłam zaczęłam zamykaćdrzwi, bo po prostu bałam ich się.
- Rosie, czekaj - powiedziała smutno Danielle.
- Czego chcecie ? Chyba już do reszty zepsółyście mi życie... - odparłam.
- Tak, wiemy i przepraszamy za to. To nie miało tak wyjść. Nie chciałyśmy tego. Po prostu wyczułyśmy w tobie zagrożenie... Jesteś ładna, mądra i zabawna... Bałyśmy się, że Louis, albo Liam mogą coś do ciebie zacząć czuć - odparła Eleanor, a ja westchnęłam ciężko.
- Dziewczyny, przecież wiecie, że chłopcy was kochają, a po za tym ja nie jestem nimi zainteresowana - odparłam.
- To zgoda ? - zapytała Dan.
- Hm... Kompletnie zepsółyście mi związek, udzielałyście o mnie brzydkich wywiadów, obgadywałyście mnie, nazywająć brzydką, obciachową wieśniarą... Hm... Myślę, że zapomnę o tym przez dwie sekundy - rzekłam ironicznie.
- Proszę cię, Rosie... Pogódź się z nami i wróć do Harry'ego - odparła Eleanor.
- Chwila, chwila... Nawet jeśli my się pogodzimy, to między mną, a Harry'm nadal będzie tak jak jest teraz. Po co mi chłopak, który mi nie wierzy ? - zapytałam.
- Ale my już mu wszystko wyjaśniłyśmy tak jak reszcie chłopaków - rzekła Danielle.
- To i tak nic nie zmienia. Nawet jeśli to co mówiłyście byłoby prawdą, to przecież mój chłopak i tak powinien uwierzyć mnie, bo inaczej nie jest wart mojego uczucia - po moich słowach stałyśmy chwilę w ciszy. - Może wejdziecie ? - spytałam, a one z chęcią to zrobiły. Zaprosiłam je do salonu i oznajmiłam, że pójdę się ubrać. One tylko przytaknęły. Szybko poszłam do mojego pokoju i w pośpiechu założyłam jakieś ubrania i nałożyłam lekki makijaż, po czym umyłam zęby. Gdy wróciłam na dół zaproponowałam im coś do picia. Nic nie chciały.
- Tak w ogóle, to co robicie w Holmes Chapel ? - zapytałam.
- Przyleciałyśmy tu, aby cię przeprosić i po to, aby znowu zabrać cię z nami do NY - odparła Danielle.
- Cieszę się, że chciałyście mnie przeprosić, ale i tak nie wrócę.
- Eh... No dobra, nic na siłę, ale chcemy, abyś chociaż wyjaśniła sobie wszystko z Harry'm. On się załamał. Nie chce dawać koncertów, wywiadów ani rozmawiać z fanami, a z nami tym bardziej. Chciałybyśmy, żebyś poleciała tam z nami na ich koncert i wszystko sobie z nim wyjaśniła. Potem zwyczajnie wrócisz do siebie i będziesz robiła, co będziesz chciała - powiedziała Eleanor. Zastanowiłam się chwilę, pomyślałam nad tym wszystkim i podjęłam decyzję.
- No dobra, ale jadę tam tylko na ten głupi koncert, nocuję w hotelu i potem wracam do domu - odparłam, a one zapiszczały.
- To super, bo mamy już dla ciebie bilet - rzekła Danielle i się zaśmiały, a ja zrobiłam duże oczy. Nagle do mojego domu wszedł mój brat z psem na smyczy.
- Już jestem - krzyknął.
- Słyszę - zaśmiałam się, po czym chłopak wszedł do salonu.
- Byłbym szybciej, ale wdepłem w... - nie dokończył, bo zobaczył dwie nieznajome mu dziewczyny. Każda z nas domyśliła się w co wdepnął, lecz powstrzymałyśmy się od śmiechu.
- Em... Witam - powiedział Jason do dziewczyn.
- A no cześć, cześć - uśmiechnęły się obie.
- To jest Eleanor i Danielle - przedstawiłam je.
- Miło mi - uśmiechnął się.
- Ładne, co nie ? - chłopak poczerwieniał - ale nie napalaj się tak, bo są zajęte - zaśmiałam się. - Ty też Bruno - zwróciłam się do psa, a on położył się na dywanie. Razem z dziewczynami się zaśmiałyśmy.
Dziewczyny siedziały u mnie długo. Akurat o 14 z pracy przyszli moi rodzice.
- Hej kochani - przywitałam się.
- Cześć... Ile kasy chcesz ? - zapytał od razu tata.
- Nie chcę kasy... Tylko... - zrobiłam słodkie oczka.
- O nie... jest jakieś "tylko" - zaśmiała się mama.
- No bo muszę sobie z kimś coś wyjaśnić i muszę się z tym kimś spotkać...
- No jasne, nie ma problemu, możesz iść - uśmiechnął się tata.
- Ok, to idę się pakować - zaczęłam iść na górę do mojego pokoju, gdzie były dziewczyny.
- Zaraz, zaraz... Pakować ? - zapytała mama.
- No bo ten ktoś jest akurat w Nowym Jorku - odwróciłam się do nich robiąc krzywą minę.
- Po co z tamtąd wracałaś, skoro znowu tam jedziesz ? - zapytał tata.
- To skomplikowane.
- No ale ok... Możesz tam lecieć, ale... - przerwałam mamie.
- O nie... Jest jakieś "ale" - zaśmiałam się.
- Ale musisz wziąć ze sobą Jason'a - dokończył za mamę tata.
- Co ?! - krzyknęłam i usłyszałam na górze trzask drzwi i kogoś zbiegającego po schodach. Po chwili obok mnie stał mój brat.
- Słucham ?! - spytał chłopak.
- Jedziesz z Rosie do Nowego Jorku... Nie puścimy jej samej - odparł tata.
- Ale wcześniej jakoś pojechała sama - odparł brachol.
- Wcześniej była z Harry'm - powiedziała mama.
- Nie jade - odrzekł stanowczo Jason i poszeł do swojego pokoju, a ja za nim. Zamknął mi drzwi przed nosem, co bardzo mnie zdenerwowało, lecz otworzyłam je i weszłam do środka.
- Prosze cię... Muszę coś wyjaśnić z Harry'm - powiedziałam.
- Nie możesz do niego zadzwonić ?
- Nie ! To nie rozmowa na telefon. Muszę po prostu powiedzieć mu, że ma przestać o mnie myśleć i zająć się karierą, bo i tak to koniec... - chłopak popatrzył na mnie z miną "WTF".
- To wy już nie jesteście razem ? - spytał.
- Nie - powiedziałam oschle.
- Szkoda...
- To pojedziesz ?
- No dobra, niech ci będzie - powiedział chłopak, a ja go mocno przytuliłam.
- Odwdzięczę się jakoś - mówiłam wychodząc z pokoju. Szybko poszłam do siebie. Gdy wchodziłam do pokoju Ele i Dan patrzyły na mnie z miną "I co ?".
- Zgodzili się ! - krzyknęłam - ale muszę jechać też z bratem.
- Nie no ok... On wydaje się spoko - powiedziała Danielle.
- Pozory mylą kochaniutka... Oj tak.. - rzekłam.
Po 2 godzinach byliśmy już na lotnisku.
***
Taki na szybko ;)
Komentujcie !
pa ! xx
Cudowny ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNagła przemiana Eleanor i Danielle, hmmmm... :D:D:D:D:D Mam nadzieję, że to nie jest jakiś ich złowieszczy plan xd
Zajebiście, kochanie ;*
Czekam na nn. <3
Kochanie ty moje śliczne, nie obrażaj się na mnie. ;( Smutno mi jak tak piszesz. ;(( Musiałam usunąć, bo serio kompletnie nie miałam już na niego weny. ;// Ale jak chcesz możemy zrobić coś takiego. Ja przywrócę tego bloga, ale będziesz go pisała razem ze mną, co ty na to? :D:D:D:D Mój przewspaniale genialny i dziwny pomysł. :D:D:D:D Co o tym sądzisz? ;* Napisz mi na gg: 3660654 xDD
OdpowiedzUsuńFajny blog ;) Jest taki inny :* Już się nie mogę doczekać następnego. ;***
OdpowiedzUsuń